GRANICA
Służby dosyć miłe na początku (nawet
chciałem zrobić kawał, aby gdy się pytają , gdzie jadę,
odpowiedzieć, że nad morze :-))) ) Po czwartym pobycie
zmieniłem zdanie, gdy nie pozwolili mojej ekipie łapać
tirowców na granicy węgiersko-słowackiej - znaleĽli
się tacy służbiści, choć nikt nie przebije naszych celników,
kiedy się pytali głupawo "Skąd idziecie ?" każdorazowo
kiedy wracałem do kraju (następnym razem nie wytrzymam
i podam nazwę np. jakiegoś Kataru czy Laosu :-)) ).
Ciekawostką są promy kursujące po Dunaju pomiędzy Sturovem
a Esztergom na Węgrzech, most bowiem jest w fazie wykończeniowej
i ma być wkrótce otworzony.
INFASTRUKTURA / DROGI / AUTOBUSY
To, co się rzuca w oczy po przekroczeniu
granicy tego kraju, nazwałbym stonowaniem. Dlaczego?
Ma się wrażenie, że jest się w innej epoce, ale czy
gorszej? Po pierwsze infrastruktura postkomunistyczna,
ale niesamowicie mi przynajmniej pasująca. Ujmę to tak
np.
1. U nas przystanki nowocześniejsze (czy zawsze??)
a u nich stara poczciwa zastawka , ale ZWYKLE jest rozkład,
niezniszczony, a jeśli już to zamokły lub naturalnie
wytarty palcami, a nie ZDEMOLOWANY. PUNKTUALNOŚĆ zaskakująca,
na trasach zatłoczonych możliwe minimalne spóĽnienia
.Tabor o niebo lepszy.
2. Jakość dróg: trasy nieporównanie lepsze niż
u nas, ciekawe widokowo i atrakcyjne dla prowadzącego
pojazd, warto wspomnieć malownicze podjazdy i zjazdy
(Piwniczna/Mnisek -Stara Lubowna czy Liptosky Mikulas
- Zuberec), kręte drogi (np. niesamowita z Hrabusic
do Strateny w zachodniej części Raju czy Telgart- Poprad).
Ogólnie można podsumować to tak : w Polsce jezdza dobre
samochody po kiepskich drogach, na Slowacji są niezłe
drogi , po których jeżdżą takie sobie samochody - dla
mnie ta druga sytuacja jest naturalniejsza i jest miara
prawidłowego rozwoju tego kraju, a zwłaszcza jego infrastruktury
(a może wynika to z tego jak mówił mi tirowiec, ze drogi
z powodu możliwości geo buduje się na skalach? I dlatego
nie ma kolein.) Budowa autostrady Povazka Bystrica -
Bratysława dobiega koca, pewnie będzie przedłużona do
Ziliny / intensyfikacja prac w sobotę nieĽle mnie zdziwiła
/. Całkiem ok jest również autostrada Poprad - Liptovsky
Mikulas.
3. Rozmieszczenie domów w wioskach - niesamowita
regularność zabudowań przy drodze, a nie chaos budowlany.
4. Wielosc inwestycji w penziony, w niektórych,
nawet atrakcyjnych miejscach ceny ok. 180-200 SK(ale
trzeba trochę poszukać) z warunkami, adekwatnie w Polsce
płatnymi 2 razy więcej za dobę. Największe wrażenie
zrobił na mnie apartament w Dolnym Kubinie z bajerami
typu weranda/tv.sat.(akurat mało potrzebne)/kuchnia
z pełnym wyposażeniem (chyba nawet zmywarka była).
5. Cieple Ľródła we Vrbovie trochę rozczarowały
infrastrukturą basenową typu gierek, ale jest ich ok.
8, a w najcieplejszym woda osiąga 38 stopni.
SKLEPY
Podobnie wygląda kwestia rozwoju konsumpcyjnego.
U nich stonowanie zwłaszcza we wsiach, są Potraviny
(mix czy jednota - odpowiednik naszego społem , które
już na dobre u nas zniknęło), zaznaczające swoja obecność
często skromnymi szyldami, mające w swojej ofercie wszystkiego
po trochu, większość artykułów miejscowej produkcji,
często generacyjnie o krokdo tylu, ale jest wszystko
co niezbędne i zwykłego turystę w pełni powinien ten
asortyment zadowolić. A u nas: szyldy i nalepki COCA
COLI itp. na każdym elemencie sklepu, do wyboru multum
firm z każdego produktu, u nas mnie to męczy podczas
wizyty w sklepie. Ktoś powie: no ok, ale u nas lepsza
jest baza zaopatrzeniowa i dłuższy czas otwarcia (początkowo
mnie irytowało to na Słowacji). ale rola turysty u naszego
południowego sąsiada pozwala się przyzwyczaić do robienia
zakupów przed 18. Plusem są niskie ceny artykułów i
piwo często tańsze niż woda mineralna. Oczywiście w
miastach są sklepy niezłej klasy , jak choćby sportowe,
fotograficzne czy bratysławskie (i nie tylko) Tesco
wielopiętrowe, po starym obchodnym domu. Bardzo lubią
tam tez Billę. Bardzo ładne wystroje niektórych knajp
i restauracji np. okolice Jasnej pod Chopokiem, czy
oczywiście Bratysława Hostince: siermiężne stołówko-bary
ze swoim klimatem tchnącym zacofaniem i niskimi cenami
50ml/13SK, 0,5l/14SK (raczej obowiązujące ceny w całym
kraju poza Bratysławą i Tatrami), oraz skromne restauracje
całkiem ok jak dla mnie z unoszącym się zapachem syra.
BAZA TURYSTYCZNA
W stolicy ceny w najtańszych hotelach
to wydatek rzędu 1200 SK za dwójkę, schroniska młodzieżowe
i internaty miały swoje podwoje zamknięte we wrześniu
(przynajmniej te, które sprawdzałem), wiec w tym mieście,
poza okresem wakacyjnym, polecam wogole nie spać. "Ubytowanie"-
słowo magiczne w tym kraju, często 200 koron otwiera
drzwi do luksusowych dla turystów apartamentów, których
ze świecą szukać za tę cenę w kraju nadwiślańskim. Ludzie,
którzy udostępniają swoje domostwa (szyldy UBYTOWANIE,PRIVAT
nie są wścibscy, można się potargować w sposób elegancki.
Zwykle tak robię: X: -200 SK. JA: -hmmmm (i rozglądam
się po zafrasowanych twarzach ekipy), ostatnio mieliśmy
za 150, mamy własne spacaki (klepiąc wymownie w plecak)
i wtedy, jeśli nie ma naciągniętego pristeloka(czyli
pościeli), to zaczynają się wahać, i mówisz, żeby nie
obrazić gospodyni/gospodarza, który ma najczęściej ładny
dom, że 180 SK i zostajemy. Wtedy nie maja pretensji
i jest ok. Czasami polecam szukać w espresso, a nuż
może właściciel ma z tylu knajpki segmenty z pokojami
(np. Zavadka nad Hronom). W miastach typu Poprad (koło
dworca PKS, druga koło PKP czyli blisko siebie) i Liptovsky
Mikulas (rynek) są kwatery za 200 SK będące internatami
bądĽ hotelami turystycznymi. Nie spałem natomiast w
Breznie, Martinie, Banskiej Bystricy ,Ruzomberoku -
ale miasta te odstraszają nieco od poszukiwań zabudową
przemysłowo-robotniczą. Schroniska w Tatrach: w Niskich
są ze 2 utulnie(chatki z rezydentem, noc ok. 50SK, możliwość
spożycia soczewicy)i kamienna? chata chopokowa. W Wysokich
podobnie jest jak w Polsce..
SPOŁECZEŃSTWO
Po pierwszych pobytach byłem oczarowany
Słowakami, ich kulturą i zaangażowaniem w udzielenie
informacji, w czasie 3 pierwszych pobytów nie usłyszałem
i nawet nie spodziewałem się ichniego k....a, czwartym
razem się załapałem :-)). Jest to podobne społeczeństwo
do polskiego, jednakże uparcie twierdzę , ze bardziej
otwarte i trochę mniej pruderyjne (ludzie podbiegają,
gromadzą się aby poradzić, nawet w obskurnym hostincu
podpity gość zamiast #%&*@#!! wyciąga mobila i dzwoni
po ludziach pytać się czy maja wolne kwatery, podobnie
zaskoczony byłem gdy gość ze służby sprzątającej Poprad
widząc mnie jedzącego mówi :"dobra chuć!" a ja takie
oczy..!!!. Świetny był także gość wzięty żywcem z serialu
"Lekarz z alpejskiej wioski" , który po tym jak zwaliliśmy
mu się do gabinetu lekarskiego czy nocnego ambulatorium
raczej, myląc go z internatem (byliśmy już nieĽle wykończeni
), oznajmiliśmy , ze nie mamy ubytowania i nie wiemy
co zrobić, a on 10 minut , kończy prace i środek nocy
kombinuje, dzwoni i załatwia nam ubytowanie, podjeżdża
swoim autem , otwiera bagażnik...ale niestety , musieliśmy
mu podziękować, bo to co znalazł okazało się za drogie.
Zdarzają się im tez gorsze chwile , raz nacięli nas
w sklepie na 100SK, raz policzyli Ľle rożki, gdzie indziej
kierowca oszukał na dystans, udało się odzyskać przepłacone
24SK, ale ogólnie drobnica te porażki i wpadki. Sprzedawczynie
w sklepie w wioskach gdzie trudno znaleĽć ubytowanie
śluza czasem swoim mieszkaniem jako kwaterą / uratowało
to nas w Liptowskiej LuĽni (zachodnia cześć Nizkich
Tatr). Miejscami ludzie wydali mi się trochę zaściankowi.(miałem
takie wrażenie słuchając opowieści budowlańca z Hrabusic,
o tym ,że kiedyś był w Gdyni i że ho ho to daleko, a
Hamburg to już koniec świata..). Nie ma zjawiska dresiarstwa
czy włóczenia się zorganizowanych grup pijanej młodzieży
(wyj. Romowie, ale nie pijani), samochodowcy disko-blysko
stanowią rzadkość. Najmocniej zdenerwował mnie pijany
dziadziuś, który zwodząc nas na tanie ubytowanie zaprowadził
nas na drugi koniec Terchowej. Niby to miała być okazja,
szczęściem niczego nie daliśmy mu za ta usługę i szybko
zrezygnowaliśmy z noclegu za 220 SK znajdując sobie
lepszy za 180 SK. Można tez spytać się miłego kelnera
np. o różnice pomiędzy językiem słowackim a czeskim.
Niestety w rejonach opanowanych przez Polaków, odsetek
zirytowanych Słowaków ,jest wydaje się dużo większy.
Velky Krtis 5.00 rano, średniej wielkości miasteczko,
a już wszyscy maszerują grzecznie na dworzec autobusowy,
niestety widać, że pracy w tym mieście nie ma i trzeba
jechać do odległej Zvoleny lub Banskiej. Słowacy na
wsi także dużo pija i kupują wódki , choć początkowo
tego nie zauważyłem, myślę że i u nich bezrobocie, alkoholizm
na wsi...
ROMOWIE
Na południe i zachód od Popradu występują
romskie osady, które bądĽ zintegrowały się z wioskami
(nie ma znaczącej różnicy pomiędzy ich domami, a Słowaków,
bądĽ tez pozostały na uboczu (wtedy straszą swoim wyglądem).
Zapytana przeze mnie o Cyganów miła pani w autobusie
powiedziała:
X: -Mamy z nimi problemy...
JA: - Taaaak? A jakie?
X: - no bo oni ....wie pan....zabierają nam turystów
(...konkurencja, a brzmiało jak rasizm). Jednakże watahy
ludzi o ciemnej karnacji wałęsających się po niektórych
wioskach, sprzedających jagódki czy grzybki mogą przestraszyć
pionierów podróżniczych tego terenu. Bierze się to z
tego, ze stanowią oni już kulturę azjatycka...jest to
określiłbym ot taki strach kulturowy, u nas żyjemy osobno,
u nich włóczymy się w grupach, u nas po prostu człowiek
ciemny jawi się jako brzydki, u nich odwrotnie. Zaskakujące
było dla mnie , ze najbogatszym człowiekiem w Hrabusicach
jest Rom, który wybudował dom na planach przysłanych
mu przez kuzyna z Las Vegas, bardzo ładny, ale kompletnie
niegustowny: kolumienki, marmury czy granity na schodach,
wielgasna umywalka, ale jaka wygodna , nic się nie wylewa
! I nocleg w tej twierdzy (bo właściciel ma zapędy masarskie
- micha ciepłego mięsa na śniadanie - i kiedy chodził
z siekierą po podwórku dawno się tak bezpiecznie w jakimkolwiek
domu nie czułem) to 200SK za noc (do dyspozycji wielka
kuchnia + garaż). Miejscowość Hrabusice (chyba najlepsza
baza wypadowa w Słowacki Raj). Można poprosić to przygotują
co ci się żywnie podoba na obiad, płacąc koło 100SK.
Wada: niekompletne umeblowanie pokoi, często tylko łóżka!!
Poprosisz o krzesełka na których rozkładasz rzeczy i
nie potrzeba już szafek.
KOLEJ
Niewiele jeĽdziłem, ale generalnie szybko
i milo, choć pani w okienku ( i ) na pytanie o inne
połączenie od zaproponowanego , zdumiona i zirytowana
pyta: ale dlaczego nie chcecie właściwie jechać tym
?!? Na pochwale zasługuje przenikliwość sąsiadów, którzy
już dawno rozeznali, że nie warto wysyłać całego składu
( vide: PKP ), ale jeden wagonik spalinówkę burczącą
jak cichy Star :-) . Chyba nie ma takich "atrakcji"
typu linia Kraków - Zakopane , zwłaszcza jeśli chodzi
o jakość torów.
AUTOSTOP
Jak zwykle potrzeba szczęścia , ale myślę
, ze łatwiej niż w Polsce. Zwłaszcza turysta z plecakiem
przy drodze poza terenami ogólnie znanymi turystycznie
jest niecodziennym zjawiskiem , na tyle by skłonić kierowcę
do wykonania ryzykownego manewru zawracania, czy mandatu
za branie nadlimitowej ilości pasażerów na przednie
siedzenie ciężarówki. Zdarzają się tez buraki, które
świecą ci po oczach długimi w dzień (taka ich zabawa?).
Ogólnie raczej polecam spróbować tej możliwości poruszania
się po Słowacji!!!! Mi się akurat udało, ale zdarza
się też, że trzeba poczekać 3 godz. w deszczu by złapać
długi kurs. Na tirowców w ruchu nie ma co liczyć. W
dobrym tonie jest podwieĽć kogoś ze Słowaków. Będąc
tam, wyrabiajmy sobie opinie!
GOTÓWKA
Na dworcach można czuć się w miarę bezpiecznie/
nawet pociąg Praga? - Bukareszt nie okazał się straszny,
ale trzeba uważać na drobnych pijaczków, dopytujących
się skąd jesteśmy czy chwalących się ze maja tam niby
kogoś w Polsce, nigdy nie wiadomo co to za ludzie..i
czym się "trudnią". Sieć bankomatów w małych miejscowościach
nieznanych turystycznie skromniejsza niż w Polsce (może
się mylę?). Sklepów akceptujących karty tez mniejsza
ilość niż u nas. Po dokładnym billingu konta okazało
się, że wyciąganie gotówki z bankomatu jest raczej opłacalne
(wystarczy sie dowiedzieć o wielkość prowizji, która
raczej nie przekoczy zysku z korzystnego kursu Visy
International, która przelicza nasze pieniądze przez
USD na SK (w sierpniu można było kupić 10 SK za ~0,96
PLN w kantorze, a przy wyciągu Visowym wychodziło kupno
za 0,90 PLN, więc zysk 6 groszy na 10 koronach, przy
kwocie rzędu 5000 SK daje to już 30 PLN ! (oczywiście
jeszcze prowizja :-( ). Według mnie Słowacja to kraj,
któremu warto poświęcić trochę wolnego czasu...
|